🐶 Pocałował Mnie Po Alkoholu

Osoby o niskiej masie ciała (np. dzieci i młodzież) są bardziej podatne na zatrucie alkoholem. Osoby z uszkodzeniem mózgu (np. w wyniku choroby) mają również zwiększone ryzyko zatrucia alkoholem po wypiciu nawet bardzo małych ilości alkoholu. Tłumaczenie hasła "pocałuj mnie" na rosyjski . поцелуй меня jest tłumaczeniem "pocałuj mnie" na rosyjski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Ja go nie pocałowałam. To on pocałował mnie. ↔ Я его не целовала. Он поцеловал меня. Jeśli obciążenie pracą, przemęczenie i monotonia powodują, że emocje stygną, nasze całusy powszednieją i zaczynamy się mechanicznie cmokać, decydując się jedynie na szybki buziak w usta czy pocałunek w czoło. A wtedy pojawia się ryzyko, że z powodu oddalenia z partnerem pocałunek z kimś innym obudzi uśpione pragnienia. No wlasnie Wyszłam dzisiaj na spacer z chłopakiem, który jako pierwszy mnie w sobie rozkochał ;< Jak mnie odprowadził, pocałował mnie i wsadził mi jezyk do ust, ale doslownie na sekunde bo sie speszyłam (nie wiem czemu) i mnie zatkało hahahahha xd On to chyba zauważył i przeprosił Ale zaproponowal spotkanie na ktore sie zgodziłam. Tłumaczenia w kontekście hasła "Pocałował pan moją" z polskiego na angielski od Reverso Context: Pocałował pan moją córkę! Nie! Tłumaczenia w kontekście hasła "który pocałował" z polskiego na angielski od Reverso Context: Będę ostatnim mężczyzną, który pocałował cię jako pannę. Tłumaczenia w kontekście hasła "nie pocałował" z polskiego na włoski od Reverso Context: Nigdy nikt mnie nawet nie pocałował. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate A potem ten wyjazd integracyjny, na którym… pocałował mnie w policzek. Zrobiło się zbyt niebezpiecznie, bo obudził moją chciwość. Chciałam więcej – jego, od niego. Dlatego tuż po powrocie z wyjazdu podjęłam decyzję o odejściu z pracy. Nie byłam w stanie dłużej tego znosić. Tkwiłam w próżni, bez szans na jej wypełnienie Oznaczanie hematokrytów to badanie objętości osocza do objętości komórkowych głownie krwinek czerwonych (erytrocytów). Jednym z objawów wzrostu HCT jest nadkrwistość . Więcej o HCT opowie lekarz Łukasz Kowalski. Lek. Paweł Szadkowski. 77 poziom zaufania. Nawet niewielka ilość alkoholu w drinkach, to jednak alkohol To było w górach.. Ostatni wieczór Siedziałam na ziemi w ręku trzymałam butelkę z alkoholem. Podziwiałam gwiazdy, księżyc w pełni i góry. Od czasu Po przeczytaniu składu zdziwiła mnie raczej mała liczba środków chemicznych, użytych do produkcji, nie mówię tu tylko o dwutlenku siarki no ale czego spodziewać się po winie za 3.30 Pewien chłopak pocałował mnie w policzek co to oznacza? 2012-11-03 18:07:43; Kolega z klasy zaprosił mnie na piwo, co to oznacza? 2016-04-25 23:06:41; Dziewczyny , co byście zrobiły jak kolega z klasy podszedłby do was , pomacał po piersiach , pocałował w usta i uciekł ?:D 2013-05-11 12:54:13; Pocałował mnie kolega? 2014-06-14 3CFR. Dziś jest impreza u Toma. Ostatniej imprezy nie pamiętam, ale dziś nie zamierzam pić. Będę z Kate, jeżeli ja wypiję ona też. Nie ma takiej opcji. Chociaż wątpię żeby ona się powstrzymywała, imprezy to całe jej dotychczasowe życie, a alkohol to codzienność. Wiem, że odkąd mi obiecała, nic nie piła, ale dalej się martwię. Nie mówię, że jest jakąś alkoholiczka, ale ma 16 lat, ludzie robią różne rzeczy po alkoholu. Ubrałem się odpowiednio i zrobiłem fryzurę. Muszę jakoś wyglądać przy Kate. Gdy byłem gotowy pojechałem do domu mojej dziewczyny. Otworzyła mi pani Elizabeth. Kate oczywiście jeszcze się ubierała, więc usiedliśmy w salonie. -To gdzie jest ta impreza? -zapytała się pani Porter. -U Toma. -Późno wrócicie? -Nie wrócimy -kobieta spojrzała na mnie a ja się zaśmiałem. - Znaczy Kate przenocuje u mnie. Nie będziemy po nocy wracać przez miasto. -tłumaczyłem, bo bałem się reakcji pani Porter. Kate nigdy nie nocowała u mnie sama, ani ja i niej. Zawsze był z nami Leo. -Ahaa, wczoraj rozmawiałam z twoją mamą. Mówiła, że na weekend wyjeżdża. -kobieta się uśmiechnęła pod nosem. -Emm no tak... -byłem zażenowany. -Charlie cieszę się, że ty i Kate jesteście razem. Ale jeżeli chodzi o to. Chyba wiecie jak się zabezpieczać? -zapytała wprost a ja zrobiłem się czerwony. -Nie musi się pani martwić. Mama też już ze mną o tym prawda, już kilka tygodni temu rozmawialiśmy o tym. -No dobrze. Broń boże nie traktuj tej rozmowy jako zachcenia. -zaśmialiśmy się. -Co tu tak wesoło? -po schodach zeszła Kate. -Nic, dorośli rozmawiają. -powiedziałem a Pani Elizabeth zaśmiała się. -Pięknie wyglądasz. -podszedłem i pocałowałem dziewczynę w policzek. -Dziękuję. -oboje ruszyliśmy do wyjścia. -Nie tak szybko -zatrzymała nas pani Porter. -Ty nie masz prawa wypić ani kropli alkoholu -wskazała na Kate -A ty masz jej do mnie. -Tak jest pani Porter! -zasalutowałem. Zaśmialiśmy się i wyszliśmy z domu. Szliśmy jakieś 20minut. -Podziwiam kobiety za to, że potrafią chodzić w takich butach -powiedziałem gdy byliśmy juz pod domem Toma i spojrzałem na jej wysokie buty. -Kwestia przyzwyczajenia... -kiedy weszliśmy do domu poczułem zapach alkoholu i papierosów. Kate pociągnęłam mnie w głąb domu. Przyszliśmy trochę późno więc było już mnóstwo ludzi. Wszyscy tańczyli a my skierowaliśmy się do znajomych dziewczyny. Był tam Rush, Chris, Max i jeszcze kilku chłopaków. Kate mi ich przedstawiła. Nie podobało mi się jak wszyscy na nią patrzą. Chyba wolałbym gdyby była w golfie czy coś, chociaż nie wiem czy to by pomogło. *KATE * Staliśmy z moimi znajomymi. Fajnie tak pogadać po kilku tygodniach. Charlie objął mnie ramieniem i przyciągnął blisko siebie. Dziwnie się zachowywał rozglądałam się dookoła. -Coś się stało? -zapytałam. -Nie, wszystko w porządku. -uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Pociągnęłam go za rękę i poszliśmy do salonu, gdzie wszyscy tańczyli. *RUSH* Impreza się rozkręciła. Siedziałem z chłopakami, paliliśmy. Patrzyłem na Kate i Charliego. Odkąd ją poznałem olewała każdego kolesia, a tu proszę Charlie Lenehan. Wszyscy nasi znajomi na początku myśleli, że to są jakieś jaja. Kate może mieć każdego chłopaka, słyszałem kilka plotek o tym, że jest z nim dla jego sławy. Śmieszne, bo ja wiem, że ona go kocha. Cieszę się jej szczęściem. Charlie wkurwia mnie tym, że próbuje ją zmienić na grzeczną dziewczynkę, mimo to lubię go. Może Kate już nie pije i nie imprezuje jak kiedyś, ale przy mnie dalej jest starą Kate. *KATE* Tańczyliśmy jakiś czas. Trochę się wygłupialiśmy. Było zabawnie. Po jakiejś godzinie byliśmy wykończeni, zarzuciłam ręce na jego szyję i oparłam głowę o jego ramię. Chłopak owinął ręce wokół mojej talii. Kołysaliśmy się w swoim rytmie. Charlie pocałował mnie w skroń. -Kocham cię -szepnął w moje ucho. -Ja ciebie też. -odpowiedziałam. Blondyn stanął i spojrzał na mnie swoimi wielkimi oczami. -Możesz powtórzyć? -Charlie, kocham cię -uśmiechnęłam się, chłopak zrobił to samo i pocałował mnie namiętnie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Stykaliśmy się czołami. -Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem to od ciebie usłyszeć. -powiedział a ja znowu złączyłam nasze usta. Po dłuższym czasie zachciało nam się pić więc poszliśmy do kuchni. Charlie cały czas trzymał mnie blisko siebie. Usiadłam na wysepce a blondyn podał mi czerwony kubek z sokiem. Stanął między moim nogami i położył dłonie na moich udach. -Dziwnie tak pić sok na stwierdziłam i napiłam się. Chłopak przekręcił oczami. -A co źle się bawisz? -zapytał z uśmiechem zbliżając swoje usta do moich. -Kate! -usłyszeliśmy i spojrzeliśmy w bok, gdzie stała uśmiechnięta blondynka. -Emily!-uśmiechnęłam się na widok dziewczyny. Odepchnęłam lekko Charliego, zeskoczyłam z wysepki i mocno ją przytuliłam. -O mój boże jak ja dawno cię nie widziałam. Co się z tobą działo? Chris mówił, że masz chłopaka hahahahaha -zaśmiała się jakby to był żart. -Em właściwie to prawda. -spojrzałam na blondyna, stał i przyglądał się nam. Chwyciłam jego dłoń i przyciągnęła do sobie. -To jest Charlie. - blondynka spojrzała z niedowierzaniem. *CHARLIE * -Myślałam, że Chris żartował... Nieważne, sorry. Jestem Emily. -dziewczyna pocałowała mnie w policzek. Spojrzałem na Kate, która uśmiechnęła się do mnie. -Po prostu ostatnio ograniczyłam imprezy... -Rozumiem -dziewczyna skanowała mnie wzrokiem. -Pożyczam ją na jakiś czas - powiedziała szybko blondynka i pociągnęła moją dziewczynę w stronę salonu. Zaśmiałem się. Emily to mega pozytywna osoba. Wziąłem piwo i poszedłem do salonu. Kate i Emily tańczyły z Rushem i Chrisem. Była w swoim żywiole. -Co tam stary?-obok mnie pojawił się Max. -Czy to takie dziwne, że ja i Kate jesteśmy razem? -zapytałem a chłopak się zaśmiał. -Wszyscy są zdziwieni. Odkąd tu przyjechała jest otoczona facetami. Flirtowała z wieloma, ale nigdy z żadnym nawet na randce nie była. Ci idioci zrobili by wszystko żeby chociaż z nią porozmawiać, ale ona nie zwracała na to uwagi. -mówił cały czas patrząc na Kate. -To śmieszne... Sam kiedyś byłem tym na niego. -Spokojnie, przeszło mi. Jest dobrą przyjaciółką. Jesteś szczęściarzem Charlie. -poklepał mnie po ramieniu i poszedł tańczyć z innymi. Uśmiechnąłem się do siebie. Postanowiłem nie stać jak idiota i poszukać kogoś znajomego. Na tarasie siedzieli znajomi z mojej szkoły, więc poszedłem do nich. Ponad godzinkę siedzieliśmy piliśmy piwo, w końcu przyszła Kate. -Wszędzie cię szukałam. -uśmiechnąłem się gdy ją zobaczyłem. Przedstawiłem jej moich znajomych. Dziewczyna usiadła na moich kolanach, pocałowała mnie w szyję i oparła o nią głowę. -Zmęczona? -zapytałem i przytuliłem ją do siebie. -Yhhyy-mruknęła. Chwyciła mnie za nadgarstek, gdzie miałem zegarek. -Już po drugiej. -Chcesz już iść? -Nie, możemy jeszcze trochę Spojrzałem na nią, widać że jest śpiąca. -Dobra my już idziemy... -poinformowałem znajomych. Kate wstała z moich kolan. -Jutro idziemy na plaże, przyjdziecie? -zapytał jeden z moich znajomych. -Jasne. -powiedziała uśmiechnięta brunetka. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do wyjścia. -Jest ci zimno?-zapytałem gdy szliśmy pusta drogą. Brunetka pokręciłam głową, mimo to przytuliłem ją mocniej do siebie. Dziewczyna podziękowała mi uśmiechem. -Kim jest Emily? -Emily to kuzynka Chrisa, poznałyśmy się w wakacje. Jest okej, ale na dłuższą metę irytuje -zaśmieliśmy się. Resztę drogi wymieniliśmy się wrażeniami z imprezy. -Panie przodem -powiedziałem, gdy otworzyłem jej drzwi do domu. Dziewczyna zaśmiała się. -Dziękuję -lekko się ukłoniła. Kate weszła przodem, zamknąłem drzwi i ruszyłem za nią. *KATE * Byłam cholernie zmęczona i myślałam tylko o tym by położyć się spać. Weszłam w głąb domu, chciałam zapalić światło, ale Charlie mi przeszkodził. Chwycił za moją dłoń i gwałtownie mnie odwrócił przodem do siebie. Wbił się w moje usta, całował mnie zachłannie. Na początku byłam zdezorientowana, ale po chwili zaczęłam odwzajemniać jego pocałunki i zaplotłam ręce wokół jego szyi. Jego ręce sunęły po moich pośladkach, talli aż w końcu dotarły do piersi, ścisnął je mocno, a ja jęknęłam w jego usta. Docisnął moje biodra do swoim, ocieraliśmy się o siebie. Czułam jego twardość. Poczułam jak chłopak zaczyna rozpinać zamek mojej sukienki i opamiętałam się. Odepchnełam go. Chłopak spojrzał na mnie uśmiechnięty. -Spokojnie Kate... -zaczął całować moją szyję. -Charlie przestań... - ponownie go odepchnełam. Blondyn spojrzał na mnie zdezorientowany. - Ja nie chce -powiedziałam patrząc w jego oczy. -Spokojnie mam gumki... -uśmiech nie znikał z jego twarzy. Wbił się w moje usta, ale odwróciłam twarz. Charlie spuścił głowę. Po chwili ją podniósł, złapał za moja brodę, zmuszając mnie bym na niego spojrzała. -Heej, o co chodzi kochanie? -Ja nie chce tego robić... -Spokojnie, zabezpieczymy się. -Nie o to chodzi. Po prostu nie chcę tego robić. -byłam trochę zdenerwowana. Wiedziałam, że on chce się ze mną kochać. Blondyn spuścił głowę. się lekko i pocałował mnie w czoło. -Nie jesteś zły? -Nie jestem. Kocham cię i poczekam aż będziesz gotowa. -przytulił mnie do siebie. Znowu poczułam jego twardego członka. -Em Charlie... -odsunęłam się i spojrzałam na jego ciasne spodnie. Chłopak się zaśmiał. -Widzisz jak na mnie działasz. -musnął moje wargi. -To co idziemy spać? -Żałuję, ale tak. -Przestań. -No dobrze, chodźmy. -złapał mnie za rękę i poszliśmy na górę do jego pokoju. -Daj mi jakieś ciuchy. -Po co? -zapyta głupio. -Bo nie będę spała w sukience... -To śpij bez niej. -uśmiechnął się łobuzersko, a ja zjechałam go wzrokiem. -oj daj spokój Kate, przecież jestem twoim chłopakiem... -Taa nie podniecaj się tak. -Za późno... -stwierdził a ja spojrzałam na jego krocze. Zaśmialiśmy się. -Idę do toalety. byłam w łazience zdjęłam sukienkę i szpilki które dalej miałam na nogach. Zmyłam makijaż, umyłam się. Pożyczyłam szczoteczkę Charliego, chyba się nie obrazi. Gdy byłam już ogarnięta poszłam do pokoju chłopaka. Siedział na łóżku i robił coś w telefonie. Gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął i odłożył IPhone. -Czarna koronka? Podoba mi się. -stwierdził .A ja usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam namiętnie całować. Charlie położył dłonie na moich pośladkach. *CHARLIE * Jeździłem dłońmi po całym jej ciele, jest taka delikatna. Dziewczyna przerwała pocałunek. -Dobra, koniec tego dobrego. Idź się umyć a ja pójdę spać. -Eh za chwilę. -chciałem ją pocałować, ale zakryła dłonią moje usta. -Jest już 4- przekręciłem oczami. Pocałowałem jej dłoń. Kate wstała z moich kolan. A ja patrzyłem na jej idealne ciało. -Niby taka imprezowiczka, a psujesz zabawę. -dziewczyna zaśmiała się. Podszedłem do niej i szybko pocałowałem w usta. Poszedłem się umyć i wróciłem do swojego pokoju. Kate siedziała juz pod kołdrą. -Możesz dać mi jakaś bluzkę? -zapytała. -Przecież jest ciepło... -stwierdziłem, sam byłem w samych bokserkach. -Ale jest nie wygodnie... -zmarszczyłem brwi-Dam ci stanik i zobaczysz czy tak wygodnie w tym spać! -zaśmiałem się. Wyjąłem z szafy pierwszy lepszy t-shirt i podałem dziewczynie. Założyła koszulkę i zdjęła spod niej stanik. -Mmm kusisz... -chciałem ją pocałować, ale ona się położyła. -Dobranoc położyłem się obok i pocałowałem ją w głowę. Leżeliśmy na,, łyżeczkę,,. -Kate? -odezwałem się po chwili. -Mmhy? -Rozmawiałem dziś z Maxem. Jak to jest, że on cię kochał, a teraz się przyjaźnicie? - dziewczyna przez chwilę się nie odzywała. -On mnie nie kochał... to było głupie zauroczenie... -odpowiedziała i splotła nasze palce. -Widziałem jak na ciebie patrzy. -Charlie to było dawno. Już to sobie wytłumaczyliśmy. Jesteśmy spokojnie. -Dobranoc. -szepnąłem, wtuliłem się w nią i zasnąłem. fot. Adobe Stock, Srdjan Jak co tydzień w środę weszłam do osiedlowego sklepu i sięgnęłam po koszyk. Wrzuciłam do niego sok z aronii, wodę, chleb i paczkę wędlin. Przy stoisku z warzywami wybrałam kilka pomidorów. Zastanawiałam się chwilę nad jogurtami. Wzięłam też dwie paczki pierogów z mięsem. Idąc w stronę kasy, zatrzymałam się obok regałów z alkoholem. Jeśli nie kupię tego teraz, będzie jak zawsze Adam nie da mi spokoju, będzie błagał i prosił. Znałam go aż za dobrze. Zawsze było tak samo. Czasami przychodziliśmy tutaj razem; wtedy pozwalałam mu wybrać to, na czym najbardziej mu zależało. Patrzyłam na stojące równo w rzędzie butelki wódki. Chwyciłam pierwszą z brzegu i ułożyłam ją na zmrożonych paczkach z pierogami. Zimna jest przecież najlepsza. Obsługująca mnie kasjerka doskonale wiedziała, kim jestem i dla kogo robię zakupy. Uśmiechnęła się do mnie jakoś tak dziwnie, jakby ze współczuciem. Uchwyty siatek wrzynały mi się w dłonie. Mimo to szłam wolno, jakbym chciała odwlec w czasie ten przykry moment, gdy dotrę na miejsce. Za każdym razem bowiem, gdy tutaj przychodziłam, cierpiałam. Blok był strasznie zaniedbany, a winda nie działała od marca. Musiałam wspinać się mozolnie na ósme piętro, taszcząc ze sobą truciznę w butelce. Zastanawiałam się, w jakim Adam będzie dzisiaj stanie. Stałam przez chwilę pod jego drzwiami, nasłuchując dźwięków z wewnątrz mieszkania. Modliłam się, żeby mi otworzył, kiedy zapukam Najbardziej się bałam, że zastanę zamknięte drzwi i po godzinie oczekiwania będę musiała zadzwonić na policję. Funkcjonariusze wezwą straż, a później przyjdzie pora na lekarza potwierdzającego zgon. Otworzył mi po kilku chwilach i uśmiechnął się. – Cześć siostra – powiedział i od razu sięgnął po torbę z zakupami. Chociaż wydawało się to niemożliwe, mój młodszy brat był jeszcze chudszy niż tydzień temu. Patrzyłam, jak ciągnie za sobą ciężką od zakupów torbę, a na jego przedramieniu uwypuklają się słabe ścięgna. Był szary, kruchy i słaby, jakby wycięty ze starej kartki papieru. Jeszcze trochę i obróci się w proch… – Kupiłaś pierogi. Bomba – ucieszył się. Weszłam za nim do brudnej kuchni i otworzyłam na oścież okno. Miałam wrażenie, że za chwilę zadławię się od panującego tu smrodu. – Zimno będzie – zauważył. – Chcę z tobą porozmawiać – powiedziałam. – Musisz z tym skończyć. – Z czym? – Z alkoholem. Z narkotykami. Z takim życiem. Roześmiał się. Zawsze tak robił, kiedy się bał. – Jeśli czegoś ze sobą nie zrobisz, przestanę tu przychodzić. Nie mam już siły. Nie mam! – Matka i ojciec przekabacili cię w końcu na swoją stronę, co? – wykrzywił usta. Nie odpowiedziałam. Moi rodzice pomagali Adamowi przez długi czas, aż wreszcie okazało się, że wszyscy w rodzinie jesteśmy współuzależnieni i powinniśmy pozwolić mojemu bratu odejść. Obiecałam rodzicom, że nie będę mu pomagać, ale w tajemnicy nadal płaciłam jego rachunki i zaopatrywałam w jedzenie. – Adam. Błagam cię. Nie dam rady dłużej… – byłam bliska płaczu. Mój brat wyciągnął z torby butelkę wódki. Nie tak wyobrażałam sobie życie mojego brata Wciąż widziałam w nim dziecko. Pamiętam dzień, kiedy ujrzałam go po raz pierwszy. Małe grubiutkie paluszki objęły mój palec i ścisnęły go zadziwiająco mocno. Pomyślałam wtedy, że ta niewinna i bezbronna istota to cud, a moim obowiązkiem jest chronić go i opiekować się nim do końca mojego życia. Mój cud przeistoczył się w zamroczonego alkoholem potwora. Teraz jego palce w zaborczym geście ściskały butelkę alkoholu. To w niej szukał oparcia i pocieszenia. Dla mnie nie było już miejsca w jego świecie. – Ok, spróbuję – powiedział nagle. Serce zabiło mi mocniej. Adam wyciągnął w moją stronę butelkę. – Weź ją. Nic nie wypiję – jego oczy zrobiły się wielkie z przerażenia. Chyba sam nie wierzył w to, co mówi. – Nigdy więcej. Wczoraj był ostatni raz. Przysięgam. Łzy napłynęły mi do oczu. Boże! Dziękuję Ci! Wreszcie nadszedł ten dzień. Wreszcie się doczekałam. Może nie jest jeszcze za późno? Może damy radę poskładać to potrzaskane życie w dawną całość? – Weź prysznic i przebierz się. Pójdziemy na późny obiad i spacer – zaproponowałam. Adam skinął głową jak pokorne dziecko i zrobił, o co poprosiłam. Zanim wysuszył włosy, zaproponowałam, że trochę mu je podetnę. Kiedy stanął przede mną w czystym ubraniu, ostrzyżony, czułam, że to przełom. Nadal nie przypominał dawnego siebie. Był wychudzony i bez sił Mimo to wierzyłam, że wszystko będzie dobrze. – Porozmawiam z Maćkiem. Zamieszkasz u nas. Doprowadzimy do porządku twoje mieszkanie i je wynajmiemy. Dostaniesz pieniądze na start i nie będziesz musiał robić tego, co robisz teraz. Pójdziesz na terapię. – Niczym już nie handluję – wyznał. – Od tygodnia nic nie sprzedaję. Bez słowa podeszłam do niego i objęłam jego szczupłe ramiona. – Wszystko będzie dobrze – powtórzyłam. – Uratujemy cię. W odpowiedzi objął mnie, jakby znów chciał być częścią mojego życia. Wyszliśmy na spacer. Uśmiechnęłam się do brata, ale on z nieodgadnionym wyrazem twarzy patrzył w dal. – Jak się czujesz? – zapytałam. – Boję się – szepnął. – Wszystko się uda. Poradzisz sobie. Jesteś w stanie to zrobić. Nic nie odpowiedział… Zabrałam go do naszej ulubionej restauracji. Kiedyś, wieki temu, często odwiedzaliśmy to miejsce. Adam nie tknął jedzenia, ale z zainteresowaniem obserwował gości i obsługę. Może próbował przypomnieć sobie dawne życie i rozrywki. Miał kiedyś dużo przyjaciół. Był radosny i pełen optymizmu. Obecnie po tamtym Adamie nie było już śladu Ale może uda nam się go odzyskać? – Pojedziemy na nasz plac zabaw? Ten, na którym spędzaliśmy każdy Dzień Dziecka? – zapytał nagle. Trochę zdziwiła mnie jego prośba. Miejsce, o którym mówił, znajdowało się po drugiej stronie miasta. Mieszkaliśmy tam, zanim rodzice kupili dom jednorodzinny. – Jeśli chcesz… – wzruszyłam ramionami. Miałam czas. Mogłam spełnić jego życzenie, choć wydało mi się nieco dziwne. Niepokojące. Kiedy dotarliśmy na miejsce, była siódma wieczorem. – Wszystko się zmieniło – stwierdził na widok kolorowych huśtawek. – Wszystko oprócz tego – wskazałam palcem starą ławkę pod drzewem. – Siadaliśmy tutaj, pamiętasz? Usiedliśmy i w milczeniu obserwowaliśmy cichnące osiedle. Przypomniały mi się chwile, które spędzaliśmy tutaj razem. Jako dzieci byliśmy nierozłączni. Może ta więź też wkrótce wróci…? – Przyjadę po ciebie jutro. Musisz się spakować – powiedziałam. Adam kiwnął głową. – Zawsze mi pomagasz. Zawsze jesteś ze mną. Kocham cię. Wzruszenie ścisnęło mi gardło. – Ja też cię kocham. Wiedziałam, że kiedyś ten koszmar się skończy. Nie wiem, czy wytrzymałabym dłużej. Tak bardzo się o ciebie martwię. – Skończy się. Obiecuję. Odwiozłam go do jego mieszkania tuż przed dziewiątą. Na pożegnanie pocałował mnie w czoło. Nigdy wcześniej tego nie robił. Miał zimne dłonie. Na pewno się bał Po powrocie do domu opowiedziałam o wszystkim Maćkowi. W przeciwieństwie do mnie, mąż nie wykazał entuzjazmu na wieść o tym, że mój brat skończył z piciem. Nie pierwszy raz to słyszał. Zgodził się jednak, aby Adam u nas zamieszkał. Chciałam wierzyć, że podołamy. W nocy nie mogłam zasnąć. Coś nie dawało mi spokoju. Wymęczona wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Na stole stała butelka wódki, którą oddał mi Adam. Długo się w nią wpatrywałam, nim zrozumiałam. Nim ta straszna myśl do mnie dotarła… Przerażona chwyciłam kluczyki od samochodu i wybiegłam z domu. Dotarcie w nocy na miejsce zajęło mi dziesięć minut. Biegłam w koszuli nocnej po zapuszczonej klatce schodowej, modląc się, aby moje obawy okazały się bezpodstawne. Zdyszana stanęłam pod drzwiami mieszkania Adama. Zapukałam. Cisza… Zapukałam jeszcze raz, głośniej Może śpi, może nie usłyszał! Nadal nic. Głucha cisza. Zaczęłam walić w drzwi pięściami. Na próżno. Osunęłam się na brudną wycieraczkę i zakryłam dłońmi twarz. Nie wiem, jak długo płakałam. Kiedy zadzwoniłam na policję z prośbą o interwencję, zaczynało już świtać. Adam miał rację. Jego koszmar się skończył. Teraz zaczął się mój. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę” Tworzenie wpisu o piekielnych zabawach z dzieciństwa przyniosło mi ogrom radości. Odkryłam, że grzebanie we własnej historii w poszukiwaniu wydarzeń, które były śmieszne, straszne lub żenujące, umożliwia ponowne ich przeżycie. Tym razem jednak bezpiecznie, ponieważ bez dawki realnego zagrożenia, wydumanej grozy czy palącego policzki wstydu. Polecam spróbować w ramach autoterapii. Tej niedzieli zapraszam was do zapoznania się z czterema opowieściami, które rozpoczynają dwuczęściowy wpis o Olgi przygodach pijackich. Podczas niektórych – ekhm, większości – byłam nieletnia, co oczywiście nie oznacza, że promuję picie alkoholu przed ukończeniem osiemnastego roku życia. Wręcz przeciwnie: myślę, że to złe, straszne i w ogóle za moich czasów… a nie, przecież to się wydarzyło za moich czasów. Mam nadzieję, że stosowne wnioski wyciągniecie z lektury sami i na wszelki wypadek nie spróbujecie alkoholu nigdy. A jeśli ktoś postanowi napić się w waszym towarzystwie, śmiało wytrąćcie mu butelkę czy kieliszek z dłoni. Grymasu, który ukaże się na jego twarzy, nie weźcie błędnie za irytację czy gniew. W rzeczywistości będzie to wdzięczność za ratunek i ukazanie lepszej ścieżki życia. Prezent wigilijny Od paru lat moja rodzinna Wigilia jest nietypowa, specyficzna. Po pierwsze przy stole nie ma ani jednej osoby wierzącej, po drugie grono liczy od trzech do czterech osób (raz cztery i… pół?), po trzecie zaś mam chory żołądek i nie mogę pić alkoholu, więc to długo wyczekiwany dzień, w którym wreszcie pozwalam sobie na kieliszek butelkę wina bez przejmowania się konsekwencjami. Efektem owego nieprzejmowania się jest blizna na brodzie, którą mam od lat czterech czy pięciu. Powstała, gdy po wigilijnej popijawie wróciłam do domu i nie miałam siły na dalsze życie, więc wykąpałam się i poszłam spać. Po jakimś czasie obudziła mnie potrzeba pęcherzowa, więc krokiem tropiciela węży i tańcząc pogo ze ścianami oraz meblami – oczywiście w kompletnej ciemności, bo kto normalny zapala w nocy świata? – udałam się do toalety. Normalna sprawa, w niepijackie dni też się budzę i sunę w półśnie do łazienki, ponieważ wypijam stanowczo za dużo tuż przed snem. (Ach te ciekawostki fizjologiczne). Niestety po dotarciu do toalety rozłączyły mi się w mózgu kabelki. Kiedy połączyły się z powrotem, siedziałam już na podłodze z brodą wbitą w wannę i bardzo mokrą ręką. Uznałam, że może jednak warto zapalić światło. Kiedy spostrzegłam lejącą się z solidnie unerwionej brody krew, zakleiłam ranę plastrem, opłukałam ręce, wysikałam się i poszłam dalej spać. Cóż, są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Piwo jak za darmo Osoby urodzone w XX wieku na pewno pamiętają te piękne czasy, gdy na rynku w dużych miastach można było kupić kufel piwa za jedyne 5 zł, z sokiem zaś za 5,50 zł (dostępny był tylko malinowy, bardzo rzadko trafiało się na alternatywę w postaci imbirowego). W okresie, w którym rozgrywa się ta historia, modne były kluby techno, białe rękawiczki, włosy na żel, C-bool i okazjonalne imprezy tematyczne. Właśnie na jedną z nich wybrałam się z koleżanką z klasy i innymi fajnymi dziewczynami z wyższych roczników. Miałam 13 lat i zdecydowanie nie byłam zaprawiona w alkoholowych bojach. Podobało mi się za to, że przy barze mogę kupować piwo sama, nikt mnie nie prosi o okazanie dowodu, a kiedy idę po ostatnie i ledwo stoję na nogach, ani jedna osoba nie zapyta, czy aby na pewno chcę je wypić. Grunt to zarobić! W ostateczności wypiłam więc trzy piwa z sokiem malinowym i wsiadłam do autobusu do domu. Dojeżdżając do osiedla, myślałam, że będę musiała wysiąść dwa przystanki wcześniej, bo paw srogo trzepotał skrzydłami tuż przy gardle. Na szczęście ja i mój nowy ptasi przyjaciel dojechaliśmy na miejsce bez szwanku. Godzina była późna, panowała ciemność, nikogo nie było w pobliżu. Siadłam na przystanku, rozejrzałam się, elegancko uwolniłam pawia w dłonie i rzuciłam go pod ławkę. Po drodze do domu rzuciłam jeszcze jednego w krzaki, najwyraźniej poprzedni potrzebował towarzystwa. Miałam nadzieję, że to koniec, niestety nie. Przygoda z fauną kontynuowana była w domu, i to z mamą stojącą pod drzwiami łazienki i martwiącą się o mnie. Powiedziałam jej, że zatrułam się hamburgerem. Uwierzyła. Bye, bye, vodka & raspberries! W mojej pierwszej poważnej (długoterminowej) relacji miłosnej byłam w drugiej połowie gimnazjum. Mój ukochany mieszkał pod Poznaniem, więc żebyśmy mogli się widywać, albo na weekendy, święta i dłuższe wolne on przyjeżdżał do mnie, albo ja do niego. Ta historia wydarzyła się u niego, podczas jego osiemnastych urodzin (miałam wówczas dopiero co skończone szesnaście lat). Na imprezie była banda chłopaków mniej więcej w wieku mojego ukochanego, ja i dziewczyna jego kolegi, która miała lat dziewiętnaście i parę razy już w życiu piła. Polubiłyśmy się i trzymałyśmy tego wieczora bardzo blisko. Najwyraźniej założyła, że mam duże moce przerobowe, ja zaś bardzo chciałam jej zaimponować. W efekcie wypiłam dwanaście wściekłych psów (róbcie nam mocne!), kilka kieliszków wódki w toaście za ukochanego oraz drinka z colą i wódką. Wszystko w przeciągu kilku godzin. Jak się pewnie domyślacie, zabawa nie skończyła się dla mnie wesoło. Pamiętam jedynie zatroskane twarze imprezowiczów, mnie siedzącą na schodach ze smętnie zwieszoną głową nad miską z rzygowinami, starszą koleżankę karmiącą mnie chlebem maczanym w herbacie i wkładającą palce z tipsami do gardła, żebym wyrzuciła z siebie alkohol (to bolało!), a potem spanie na kanapie na ramieniu ukochanego. Dopiero na drugi dzień dowiedziałam się, że wymiotowali wszyscy – większość na gnojownik, bo łatwiej trafić – najbardziej agresywny kolega zaś po pijaku zatrzymał auto na drodze i wyłamał drzwi przy kierowcy (?!). Od tego dnia nie tknęłam wódki i mam awersję do malin. Kup mi tę kurtkę już! Czwarta historia ma dwie części, na szczęście tym razem kończy się happy endem. Albo przynajmniej neutral endem. Początek to wizyta w galerii handlowej z mamą, jej ówczesnym ukochanym i moją siostrą. Były chłodnawe dni wiosenne, a ja potrzebowałam nowej kurtki. Obejrzałam w sklepie kilka, lecz uparłam się na jedną: białą jak du… udo albinosa, wykończoną milionem ćwieków i przecinaną paskiem z dużą klamrą. W skrócie: wieś tańczy i śpiewa, przed czym ostrzegali mnie bliscy, ale taka panowała wśród nastolatków moda i koniec, kropka. Sceptyczni bliscy uznali, że mam sprawę przemyśleć i jeśli będę chciała, po kurtkę wrócimy. Natychmiast się obraziłam, wyszłam z galerii i poszłam na przystanek. Widząc moje – nazwijmy to – zdecydowanie, bliscy postanowili kurtkę kupić. Chcesz, noś i żałuj. Moją przepiękną nową zdobycz zabrałam na wyjazd do ukochanego przedstawionego w poprzedniej historii. Było dość ciepło, więc jak zwykle wieczorami chodziliśmy z jego kolegami pić. Kiedy wracaliśmy, panowała zupełna ciemność. Któregoś razu nie przewidziałam, że droga powrotna będzie prowadzić przez pole pełne błota. Pamiętam, że podczas przemarszu na skos pola potknęłam się o coś, wpadłam do dołu i zamiast wstać, dziko się śmiałam. Śnieżnobiała kurteczka wyglądała, jakbym ją wyjęła psu z. Happy endem jest to, że nazajutrz mama ukochanego zajęła się moją kurteczką i znów wyglądała jak nowa. Marne to jednak pocieszenie, skoro niebawem koleżanka z klasy kupiła taką samą i wyglądała w niej lepiej. Ponadto przyjrzawszy się odzieży uważniej, dostrzegłam jej jarmarczność. Oczywiście nigdy nie przyznałam bliskim racji – dowiedzą się teraz, jeśli wpadną na blog i przeczytają – ale zupełnym przypadkiem pozwoliłam kurteczce zawieruszyć się w szafie. Po paru latach oddałam ją mamie. Część druga *** Koniecznie dajcie znać, czy po wypiciu alkoholu przydarzyła wam się historia podoba do jednej z moich. A może macie zupełnie inną, na wspomnienie której czujecie rozbawienie lub wstyd? Napiszcie ją w komentarzu. Pośmiejmy się z młodzieńczego alkoholizmu wspólnie. Dann stand er auf küsste mich und sagte mir dass er mich sehr brachte mich heim und küsste mich wie ein Vater küsste mich auf der Tanzfläche zum ersten Mann kam zu mir herüber und küsste mich auf den stand da und glänzte dann öffnete er meinen Mund und küsste mich wie ein Franzose. Wyniki: 41, Czas: Nie wiem jak zacząć, więc chyba najlepiej od początku :) A zatem, jestem kobietą mam 22 lata i męża (nie dlatego że wpadliśmy, ale też i nie z wielkiej miłości po prostu to jest słuszna decyzja ale często zadaje sobie pytanie czy aby na pewno?) studiuje poza domem i mieszkam w akademiku. Mąż w tym czasie mieszka z matką moją (wiem, że to dziwne ale moje całe życie jest troszkę odbiegające od normy) jak łatwo się domyśleć to ja zdradziłam. Jednak wizje akademika są często mnie do zdrady nie namawiał, to nie był głupi zakład czy szaleństwo po alkoholu, to po prostu stało się. Kolesia zbyt długo nie znałam, nawet nie był w moim typie, był młodszy, wiedział ode mnie że mam męża nawet przed samym faktem oglądaliśmy razem z moją współlokatorką film z mojego wesela, potem zaprosił mnie do pokoju czy jakoś tak nawet dokładnie nie pamiętam tego nie wiem dlaczego, może dlatego że nasz mózg chroni nas od słych wspomnień i zapominamy detali?Wszyscy w koło widzieli Widziałam w jego zachowaniu już wtedy gdy byliśmy sam na sam że jest jakiś inny, jakby zmieszany, ale byłam ciekawa co będzie dalej. Usiadł obok mnie na łóżko i patrzył inaczej niż zwykle, uważam że podświadomie wiedziałam co nastąpi ale nie zrobiłam nic. Nagle do pokoju weszła moja współlokatorka i wyrwała tylko mnie na papierosa, poszłam. Wtedy na korytarzu powiedziała mi prosto w oczy, że możemy wylądować w łóżku, ja wtedy zaprzeczyłam ale ciągle byłam ciekawa czy to może być prawda, po wypaleniu papierosa ona poszła do naszego pokoju a ja z ciekawości wróciłam do jego, usiadłam obok niego i zapytałam to na czym skonczyliśmy nasza rozmowę, bo trochę się, po prostu stało sięOn wtedy jakby odważył się i naprawde namiętnie pocałował mnie jak nikt inny w życiu nawet mój mąż, nie wzbraniałm się, był ciekawy mojej reakcji a ja nic spojrzałam się jemu w oczy to trwało chwilę ale wystarczyło abyśmy oboje zrozumieliśmy że tego chcemy, później to już poszło z górki. Pocałunki pieszczoty itd (nie będę pisać szczegółów bo było o czym pisać nie tylko pikantnych szczegółów ale takie jak np przeszkadzanie innej koleżanki ale to nam nie przerwało) może przejdę do wyrzutów sumieniaNie miałam wyrzutów sumienia, wszystko sobie racjonalnie wytłumaczyłam, ale później był 2 i 3 raz, nawet ustalenia że to tylko seks że on może miec inne a ja męża. (muszę o tym też wspomnieć moja pierwsza zdrada była równocześnie jego pierwszym razem, wcześniej był prawiczkiem) Póki był w akademiku było dobrze nawet jak się nie widzieliśmy a trwało to nawet 3 i więcej miesięcy, ale teraz jego nie ma bo go wywalili z uczelni i nie mieszka w akademiku a ja nadal studiuję i jakby teraz do mnie to wszystko dochodzi ale to nie są wyrzuty sumienia, a nie próba racjonalizacji szukam odpowiedzi na pytanie dlaczego ja to zrobiłam?To tylko pytania, czy może sumienie?Dlaczego z nim było mi po prostu wspaniale? Dlaczego on wtedy się odważył? Wiem że moje małżeństwo prędzej czy później się rozpadnie i to nie tylko z tego powodu a najgorsze jest pytania czy z kim kolwiek będzie mi tak wspaniale w łóżku jak z kochankiem? I najgorsze czy jeszcze kiedykolwiek spotkamy się na seks? Jedyne na co szczerze liczę to że zapomnę z takim skutkiem jak początku tego romansu skoro zapominam początki oby z czasem i wszystko inne odeszło w niepamięć proszę o przemyślenia i wasze zdanie.

pocałował mnie po alkoholu