🕺 Córka Zakochała Się W Koleżance

7 sygnałów, że on kocha się w swojej „koleżance”. Twój partner twierdzi, że tylko się z nią przyjaźni? Sprawdź, kiedy nie warto mu wierzyć. Fot. Thinkstock. Podobno przyjaźń damsko-męska jest niemożliwa. Prędzej czy później zażyłość osób różnych płci zaprowadzi do znacznie głębszego uczucia, a może i związku. Książeczka ślicznie wydana, z pięknymi ilustracjami (jak to zwykle w firmie Disney). Bardzo poręczna (niewielka, lekka, w miękkiej oprawie). Opowiadania są krótkie i napisane ładnym językiem. Odpowiednia do czytrania małej księżniczce przed zaśnięciem. Mam lekkie zastrzeżenie, co do kolejności opowiadań. W kim zakochała się Agnieszka Osiecka? *** Nadal cudownie gotował i ubóstwiał zabawy z Martusią, wyręczając w tym Babi, która nie potrafiła się zniżyć do poziomu kilkuletniej dziewczynki. Emi i Tajny Klub Superdziewczyn to 2 tom z tej serii. Moja córka przeczytała wszystkie jednym tchem. Zawsze czekamy na pojawienie się kolejnego tomu. Tak jak i w poprzedniej książce z tej serii jest do wykonania kolejna misja. Tłumaczenia w kontekście hasła "niespodziewanie zakochała się" z polskiego na angielski od Reverso Context: Myślę, że Kristen niespodziewanie zakochała się w rozgrywającym. Oczywiście bez przesady – nie wyglądała aż tak poważnie, aby być mamą licealisty, ale szkoła, w której uczy się moja córka, znajduje się w kompleksie, razem z gimnazjum i podstawówką. Szła przez boisko i tak się na nią zapatrzyłem, że córka to dostrzegła. Powiedziałem wtedy coś o młodych rodzicach. Sułtanka Esmahan — (ur. 1525 w Stambule, zm. 1556 w Stambule)córka Sah i Lufti Paszy, historycznie żona Mehmeda. Postać pół - fikcyjna. Umarła w wieku 31 lat. Sułtanka Esmahan urodziła się jako córka sułtanki Sah Huban oraz Luftiego Paszy. W pewnym momencie swojego życia sułtanka Esmahan przybyła do Konstantynopola wraz ze swoimi rodzicami. Od razu zapoznała się z Mihrimah „Do głowy mi nie przyszło, że to właśnie on złamie mi serce! Znaliśmy się tydzień. Uważałam, że to wystarczająco długo, aby poznać człowieka na wylot. Przecież tyle ze sobą tańczyliśmy, tyle rozmawialiśmy o książkach, filmach, szkole i naszych planach… Mówił, że takiej mądrej i ładnej dziewczyny jeszcze nie spotkał. A ja byłam taka szczęśliwa”. Problem z dorosłą córką [Porada eksperta] Moja 19 letnia córka dwa miesiące temu wyprowadziła się z domu. Zamieszkała z recydywistą, człowiekiem który handlował narkotykami oraz sam brał. Odwróciła się od całej rodziny, gdyż nikt nie zaakceptował tego związku. Uważa, że on się zmieni, zacznie pracować. Wtedy córka uśmiechnęła się szeroko i odpowiedziała konspiracyjnym szeptem: – Jestem! Ale tylko w domu taty. Przy tobie mogę być sobą! Czytaj także: „Moja 20-letnia córka zakochała się w 47-letnim mężczyźnie i chce wziąć z nim ślub. Po moim trupie, to stary dziad” „Wysoko postawione osoby myślą, że wszystko im wolno. Teraz 20-letnia, najstarsza córka aktora, ogłosiła, że przybiera pseudonim Ava Raine. Dla małej dziewczynki, która zakochała się w wrestlingu i powiedziała >to będzie moje życie pewnego Jej rodzice całkowicie ją wspierają i nie mają problemu, z tym że ich córka zakochała się w kobiecie. Moja rodzina dowiedziała się o mojej dziewczynie, chwilę po tym, jak zaczęłam ją Fezsj. Czy to normalne, że trzynastolatka mówi, że zakochała się w dziewczynie z klasy? Czy to jej minie? Co z tym robić? Różo! Myślę, że niepotrzebnie się tym przejmujesz. Młodzież często nadużywa słów związanych z uczuciami. Pomiędzy „podoba mi się”, „lubię” i „kocham” jest cienka różnica znaczeniowa. Nastolatki piszą do mnie: „mam chłopaka”. Zazwyczaj nie oznacza to gorących uczuć, a określa raczej sytuację towarzyską. Ponadto opowiadanie o miłości do osoby tej samej płci jest ostatnio w modzie. Deklaracja taka rzadko ma pokrycie w rzeczywistości, ale wyróżnia spośród tłumu. Może Twoja córka ma potrzebę oryginalności i w ten sposób próbuje zwrócić na siebie uwagę oraz zaimponować rówieśnikom? Prawdziwe skłonności ku tej samej płci są stosunkowo rzadkie. Toteż przypuszczam, że córce wszystko przejdzie, gdy pojawi się koło niej jakiś zainteresowany (bądź interesujący) chłopak. Chwilowo nie należy drążyć tego tematu, co najwyżej spytać córki, na czym polega jej „zakochanie”. W wieku 13 lat tak szybko zmieniają się zainteresowania. Za kilka dni równie dobrze możesz usłyszeć od córki, że postanowiła zostać zakonnicą, albo wybiera się na narty z bratem koleżanki. Zachowaj spokój i obserwuj rozwój sytuacji. Powodem do niepokoju byłoby uprawianie przez dziewczęta damskiego seksu, gdyż taka zabawa w młodym wieku może dziewczynę wykoleić emocjonalnie. Rozumiem jednak, że obecnie są to wyłącznie dziecinne wygłupy i oryginalne deklaracje rzucone w przelocie, by sprawdzić Twoją reakcję. Pozdrawiam. B. Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta Barbara Śreniowska-Szafran Iwona Skwarek: Nie mam prawa tu być. Mam się nie "afiszować", bo inaczej mogę dostać w gębę [WYWIAD] 13 sie 20 22:04 Ten tekst przeczytasz w 14 minut — Być nami, to nie móc się normalnie zachowywać, to udawać przed rodziną, kolegami i koleżankami z pracy, że się jest singlem, kiedy w mieszkaniu partnerka czy partner gotuje dla nas obiad. Czy naprawdę takiego życia nam życzycie, ci którzy mówicie, że mamy się nie afiszować? — mówi Iwona Skwarek, producentka, założycielka i wokalistka zespołu Rebeka. Rok temu zrobiła publiczny coming out, o którym napisały najważniejsze polskie media. Dziś, w pierwszym wywiadzie po tamtych wydarzeniach, wspomina o strachu przed brutalnością władzy, patrząc na zatrzymania osób LGBT. Foto: Materiały prasowe Iwona Skwarek, fot. BW Pictures Z Iwoną Skwarek rozmawiamy po aresztowaniu Margot i wielu protestujących w Warszawie. W 2019 r. zrobiła publiczny coming out, wyznając, że po ujawnieniu się, zaprowadzono ją do psychiatry — To jest jasny komunikat z góry, że nie ma tu dla nas miejsca, że władza nas nie ochroni, wręcz przeciwnie, jeszcze będzie się nad nami znęcać — komentuje — Jak bardzo trzeba nie mieć sumienia, by, tak jak prezydent, szafować ludzkimi życiami? — pyta Skwarek. Nawiązuje do wystąpienia Kingi Dudy. — To akt odwagi — ocenia Przyznaje, że sama doświadczyła realnej agresji: —Mam to “szczęście”, że po mnie aż tak nie widać. Gdyby stała mi się krzywda, połowa tego państwa nie kiwnęłaby palcem Skwarek wspomina też okres swojego dorastania: — Impreza rodzinna, imieniny, i nagle ktoś rzuca "pedały, zboczeńcy". A ja tam siedzę, mając te 15 lat i czuję strach, który pali mnie od środka Dawid Dudko: Iwona, obserwowałaś to, co działo się w związku z zatrzymaniem Margot? Iwona Skwarek*: Obserwowałam pilnie i z rosnącym przerażeniem. Nie sądziłam, że takie rzeczy mogą się wydarzać w XXI wieku i do tego w kraju, który jest w Unii Europejskiej. Jestem całym sercem z Margot i ludźmi zatrzymanymi podczas protestu. Jest dla mnie jasne, że to pokaz siły obecnego obozu władzy, policja zachowuje się brutalnie, lekarze odmawiają przeprowadzania obdukcji osobom zatrzymanym podczas pokojowego protestu… Łapię się za głowę i nie mogę uwierzyć, że tak bezkarnie można represjonować ludzi. Znam osobiście osoby, które zostały złapane, bo po prostu stały obok i zostały wtrącone do aresztu. Czy my się cofamy do PRL? Oczywiście są głosy, które twierdzą, że Margot dokonała aktu wandalizmu, więc ma za swoje. Mam im do powiedzenia tylko jedno, napisy na tej ciężarówce głoszą wszem i wobec, że ja jestem pedofilką i namawiam dzieci do seksu i masturbacji. To są kłamstwa i to kłamstwa niezwykle raniące i szkodliwe. Tak się składa, że owa ciężarówka często krąży niedaleko mieszkania mojej dziewczyny i całymi dniami słyszę te chore zdania. Można w biały dzień szerzyć nienawiść, z obstawą policji, w podobno demokratycznym kraju... To mnie załamuje, to jest jasny komunikat z góry, że nie ma tu dla nas miejsca, że władza nas nie ochroni, wręcz przeciwnie, jeszcze będzie się nad nami znęcać. Mi się chcę płakać. Co my mamy robić? Już nie wspomnę o komentarzu, z tego co wiem, byłego funkcjonariusza policji, w którym nawołuje on jawnie do gwałtu na Margot. Spotykasz się z realną agresją? Spotkałam się wiele razy, moi znajomi byli pobici, ja zostałam zwyzywana. Mam to “szczęście”, że po mnie aż tak nie widać. Głównym problemem obecnej sytuacji jest jednak to, że strach zaczyna dominować nad moim życiem, zaczynam się bać coraz bardziej, bo skoro tylu milionom Polek i Polaków nie sprawiło problemu, by zagłosować na osobę, która twierdzi, że ja i mi podobni nie jesteśmy ludźmi, to chyba naprawdę nie mam prawa tu być. Mam się “nie afiszować”, bo inaczej mogę dostać w gębę. Skoro władza daje zielone światło policji, by nas brutalnie traktowała, to daje tym samym pozwolenie każdemu, by się na nas wyżył. Spotykam się też z lekceważeniem, z wyśmiewaniem naszego bólu. Nie wiem jak można śmiać się w twarz osobie, która wyciąga rękę po pomoc. Iwona Skwarek A da się w ogóle dziś walczyć, nie zaogniając tego narastającego konfliktu? Nie wiem, jak mówić, by nie przekonywać przekonanych. Chciałabym mówić do prawej strony, chciałabym byśmy znów umieli ze sobą rozmawiać. Potrzebujemy dialogu, który powinien być blisko uczuć, empatii, człowieka. Chciałabym żeby do nich dotarło, że my naprawdę nie jesteśmy pedofilami, że nie chcemy rozbijać rodzin, nie chcemy nikogo zmuszać do czegokolwiek. Ostatnio stałam sobie w Warszawie na skrzyżowaniu i uśmiechnęła się do mnie pani, a ja się jej odwzajemniłam. Pomyślałam wtedy: czy nie mogłoby tak być? Przecież tak naprawdę jesteśmy tacy sami, martwimy się o bliskich, o kasę na życie, szukamy miłości i swojego miejsca w świecie. Może radykalizacja nastrojów w Polsce nie będzie szła tylko w jedną stronę, ale, jak twierdzą niektórzy, przyniesie szybszy zwrot w odwrotnym kierunku, a tym samym w przyszłości będzie łatwiej? Trudno mi przewidywać przyszłość. Władza robi z nas wrogów ojczyzny, straszy nami, chce, by każdy myślał: o Boże, to straszne LGBT, musimy się teraz ochronić, wybierzemy tego "normalnego" prezydenta, który nas obroni przed złem. Ludzie naprawdę zaczynają tak myśleć. Ale widzę też, że są miliony osób, które są nam przyjazne. To mnie pociesza. Czuję się jednak obecnie niemile widziana w Polsce, a kocham ten kraj, kocham język polski, przyrodę, Bałtyk, kocham moich przyjaciół, którzy też są Polkami i Polakami. Lubię naszą kulturę, lubię to, jakim czasem jesteśmy dziwacznym krajem, pełnym sprzeczności i paradoksów. Ja pod pojęciem patriotyzm rozumiem troskę o ludzi, współczucie i dbanie o to, co razem tworzymy. Konstytucja powinna bronić słabych. Ludzie władzy powinni zrobić wszystko, byśmy nie musieli się bać. Czy heteroseksualny chłopak potrafi sobie wyobrazić, że od prezydenta swojego kraju słyszy, że jest zagrożeniem, ideologią, nieczłowiekiem? Że jest jak faszyzm? Przekaz odgórny jest jasny: macie prawo nienawidzić LGBT, macie prawo ich szykanować. Jest mnóstwo nabuzowanych, złych ludzi, dla których nie ma znaczenia, czy to jest lesbijka, gej czy uchodźca. Chodzi o to, żeby na kimś się wyżyć. Obecnie jesteśmy na świeczniku. Jeszcze kilkanaście lat temu można było odnieść wrażenie, że gejów, lesbijek, osób transseksualnych, transpłciowych, czy niebinarnych jak Margot, w Polsce właściwie nie ma. Dziś, gdy ludzi LGBT nie da się już nie widzieć, następuje próba zaszczucia i ośmieszenia. To prawda, coś się zmieniło, nie wszyscy siedzą w szafach, jest masa aktywistów i aktywistek, media, ludzie sztuki i nauki piszą, wspierają nas. Wraz ze wzrostem widoczności jest więcej szczucia. Tylko czym jest owa widoczność? Obecnością flag? Przecież my, będąc poza domem, musimy się ciągle oglądać na wszystkie strony, kiedy chcemy złapać się za rękę na ulicy. Wiecie, jak to jest wyjechać na wakacje i, odbierając z dziewczyną klucz do pokoju z podwójnym łóżkiem, znosić dziwne spojrzenie recepcjonisty? Denerwować się, czy może właściciel pensjonatu nie powie, że mamy się wynosić? Zastanawia mnie, dlaczego tak trudno usłyszeć mój/nasz głos? Dlaczego pod tym wywiadem pojawi się na pewno mnóstwo nienawistnych komentarzy? Dlaczego tak trudno usłyszeć drugiego człowieka, który mówi: hej, powiem Ci, kim jestem i chcę wiedzieć, kim Ty jesteś, co Cię boli, czego pragniesz, może pogadamy sobie i okaże się, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż sądzimy? Rok temu zrobiłaś publiczny coming out na łamach "Wysokich Obcasów". Usłyszałaś od tego czasu, że nie powinnaś się "obnosić", "afiszować"? Tak, usłyszałam. I tłumaczę raz jeszcze, choć nie mam już siły: zrobiłam to, bo chcę bez strachu złapać dziewczynę za rękę na ulicy, bo nie chcę, by młodzi ludzie popełniali samobójstwa, bo czują się zaszczuci, bo są wyrzucani z domu i nie wiedzą, co począć ze sobą. Czy Wy, kochani ludzie z prawej strony, możecie sobie wyobrazić, jak to jest mieć 16 lat i znaleźć się nagle bez dachu nad głową, bo rodzice nie zaakceptowali tego, że córka zakochała się w koleżance, a nie koledze z klasy? Jak to jest usłyszeć od nich, że nie chcą cię znać, że jest się chorym psychicznie? Ja znam takich ludzi. Ja nie walczę o przywileje. Przywileje to ma Kościół, który nie płaci podatków, ma gigantyczny majątek, którego zdanie liczy się dla wszystkich polityków. Ja walczę o to, by się nie bać, by móc czuć, że policja i prawo mojego kraju będą mnie chronić. I w ogóle, o co chodzi z tym afiszowaniem, nigdy nie widziałam w Polsce na ulicy dwóch chłopaków idących za rękę, prócz parady równości otoczonej kordonem policji! A chciałabym, by to było możliwe. Być nami, to żyć w dużym strachu, to nie móc się normalnie zachowywać, to udawać przed rodziną, kolegami i koleżankami z pracy, że się jest singlem, kiedy w mieszkaniu partnerka czy partner gotuje dla nas obiad. Czy naprawdę takiego życia nam życzycie, ci którzy mówicie, że mamy się nie afiszować? Chciałem zapytać, czy nastąpił jakiś progres od twojego publicznego coming outu w zeszłym roku, ale chyba jednak nastąpił regres. Na początku był progres, to było dla mnie mocne i bardzo ważne wydarzenie. Ale to, co jest teraz, to poczucie zagrożenia, że gdyby stała mi się krzywda, połowa tego państwa nie kiwnęłaby palcem. Cieszę się z tego, co robią dla młodych organizacje równościowe, działacze i działaczki np. ze Stonewall. Dojrzewanie w latach 90. dla dziewczyny z Zielonej Góry, która siedziała sama w swoim małym pokoju i powoli odkrywała, że podobają się jej dziewczyny, bez internetu, Instagrama, sieci społecznościowych, było bardzo trudne. Czułam się sama na świecie. Gdyby dodać do tego hasła, że nie jestem człowiekiem, tylko zarazą i pedofilką, nie wiem jak bym to wytrzymała. Dlatego apeluję o zaprzestanie siania mowy nienawiści, o współczucie i zrozumienie, bo to sprawia, że młodzi ludzie odbierają sobie życie. Bo nie mogą znieść nienawiści, jaka się na nich wylewa. I to z ust prezydenta… Foto: Materiały prasowe Iwona Skwarek, fot. BW Pictures Pamiętasz komu pierwszemu powiedziałaś? Przyjaciółce z gimnazjum. To był dla mnie ogromny stres, nosiłam się z tym, żeby to powiedzieć bardzo długo. Stałyśmy pod blokiem i nagle to z siebie wydusiłam, a ona tak świetnie zareagowała. Odpowiedziała "trzymaj się, jestem tutaj". Domyślam się, że są też gorsze doświadczenia z tamtego okresu. Pamiętam takie rzeczy. Impreza rodzinna, imieniny, i nagle ktoś rzuca "pedały, zboczeńcy". I słyszę to z ust osoby, z którą tyle razy bawiłam się i która była dla mnie, małej Iwonki, tak wspaniała. A ja tam siedzę, mając te 15 lat i czuję strach, który pali mnie od środka. Po publicznym coming oucie usłyszałaś od swoich bliskich "Iwona, to było niepotrzebne"? Nie usłyszałam takich głosów ze strony najbliższej rodziny. Ale oni się bardzo boją, że mi się coś stanie. Przyjaciele byli ze mnie dumni, ale ta mowa nienawiści robi swoje. Kolega, z którym znam się od lat i który dobrze wie, że jestem lesbijką nagle mówi mi "ty to jesteś spoko, ale ta LGBT ideologia to jest straszna". Propaganda telewizyjna przekonała go bardziej, niż moje życie. Dziś nastolatki LGBT też nie mają powodów do zadowolenia. Z pewnością jest i trochę lepiej i trochę gorzej zarazem. To bardzo zależy od miejsca, w którym żyją. Internet daje możliwość ujawnienia swojej orientacji, np. w mediach społecznościowych. Znalezienia podobnych w swojej inności. Obserwuję, że są młode osoby, które wrzucają zdjęcia ze swoimi partnerkami i parterami, nie boją się używać hasztagów lgbt+, bardzo mnie to cieszy. Istnieją też miejsca, gdzie można się spotkać, poznać ludzi i przestać się czuć tak samotną. Ale też boję się o nastolatków, przede wszystkim tych z mniejszych miejscowości. Skoro mi jest ciężko z tą nagonką, to co dopiero komuś młodemu. Jak bardzo trzeba nie mieć sumienia, by, tak jak prezydent, szafować ludzkimi życiami? Straszyć, że jesteśmy zagrożeniem? Te słowa nie znikają, one zostawiają ślad, rodzą strach, a strach to emocja, o której ciężko zapomnieć. Myślę o nastolatkach, którzy nie są zaoutowani, a ich rodzice oglądają materiał anty LGBT+ na TVP. Co musi czuć taki dojrzewający człowiek? Nie wiem, jak politycy mogą patrzeć sobie w twarz. Albo w oczy swoim dzieciom, które też mogą okazać się homoseksualne, mieć homoseksualne dzieci albo przyjaciół LGBT. Dziękowałaś przed telewizorem broniącej równości Kindze Dudzie, czy raczej wieszałaś na niej psy? Nie wieszam psów, ani nie dziękuję. Staram się zrozumieć, jak trudno być córką prezydenta, który stara się o reelekcję i mieć inne poglądy. To musi być potworna presja. Presja, żeby nie przeszkodzić tacie wygrać wyborów, nie zrobić rozłamu w rodzinie. Myślę, jednak finalnie, że trzeba odwagi, by powiedzieć coś takiego wiwatującemu tłumowi, który, jak mniemam, nie darzy LGBT sympatią. A jednak w kampanii prezydenckiej nie uczestniczyła, zabrała głos tuż po. Myślę, że jest to jednak jakiś akt odwagi. Kto z nas nie zacisnął zębów i nie poszedł z rodzicami na imprezę, na której nie chciał być? Nie wiem, jak silnym trzeba być, żeby nie przyjść na wieczór wyborczy swojego ojca. Poszła na kompromis, przyszła, ale powiedziała, co miała do powiedzenia. Przecież mogła nic nie powiedzieć. Pragniemy nie być osądzani, więc i nie sądźmy pochopnie innych. Zrozumienie, tego nam trzeba. Foto: Materiały prasowe Iwona Skwarek, fot. BW Pictures Wiele osób powiedziałoby ci, że zniszczysz swoją karierę coming outem. Jak reagowali słuchacze? Dostałam bardzo wiele prywatnych wiadomości z podziękowaniami, poruszyły mnie zwłaszcza te od osób, które ciągle się ukrywają. Wtedy sobie uświadomiłam jeszcze dobitniej, że żyję w bańce. To był dla mnie szok, że wciąż są ludzie, którzy nie mają możliwości, by o sobie powiedzieć, bo rodzice będą wzywali do nich egzorcystów. Były też i komentarze: "po co ty się z tym obnosisz", "co nas to obchodzi", "są lepsze tematy do pisania piosenek". Przyszło też trochę wiadomości od osób heteroseksualnych, które pisały, że mają męża i dzieci i że będą je uczyć tolerancji. Kobieta napisała, że zapytała córkę, co myśli o dwóch zakochanych w sobie dziewczynach, córka odpowiedziała "bardzo fajnie". I koniec tematu. W kontraście jest przypadek dziewczynki, której nagranie krążyło niedawno po necie. Płakała na myśl, że ślub wezmą dwie kobiety. Boję się myśleć, co musieli jej nagadać bliscy, żeby tak się bała np. mnie. A czy coming out zniszczy karierę? Tego nie wiem. Miejmy nadzieję, że nie. Nie wiem ile propozycji grania koncertów odpadło, ze względu na moją orientację, gdyż nikt nie dzwoni do mnie z tego typu informacjami. Dlaczego w Polsce wciąż jest tak mało wyoutowanych znanych lesbijek? Ostatnio coming out zrobiła Sylwia Chutnik, dołączając do tego bardzo wąskiego grona. Tak, mój gej radar w tym przypadku nie zadziałał (śmiech)! Pomyślałam: wow, ale super! Napisałam jej "dzięki, razem raźniej". Ale faktycznie jest nas mało. Bo albo rzeczywiście nas nie ma, w co jednak wątpię, albo po większości “nie widać”, więc w sumie po co sobie utrudniać? Kojarzę wielu gejów, którzy są liderami ruchów równościowych, wodzirejują na paradach równości… Mało jest dziewczyn, dlaczego tak jest? Bo może ogólnie kobietom trudniej jest liderować, bo “jakoś tak głupio się rządzić”? Mówię tutaj o sobie, o własnym doświadczeniu. A tak poza tym, kurczę, mam wrażenie, że bycie lesbijką jest strasznie dziwne. Niby mówi się, że lesbijki mają lepiej, bo nie spotykają się z takim hejtem, ale z drugiej strony, są niewidzialne i jakieś takie... niepoważne? Przecież funkcjonuje w obiegu tekst, że dziewczynie, co lubi dziewczyny, to się tylko tak wydaje, że jak się ją dobrze "wyr***a", to wróci jej miłość do płci męskiej. Ale nigdy nie mówi się tak w kontekście gejów, że jak spróbują z kobietą, to wtedy zobaczą, co to jest prawdziwy seks. Coś w tym jest, że nie traktuje się nas poważnie. Jakby to była jakaś fanaberia. Lesbijki mają trudniej niż geje? Nie chciałabym tego w ten sposób ważyć. Myślę, że na pewno każda z grup ma różnie. Żyjemy jednak w patriarchalnym społeczeństwie, to na pewno ma znaczenie. Być kobietą jest trudno, a kobietą lesbijką… Odczuwam strach nie tylko jako lesbijka, ale jako kobieta, strach, kiedy idę ciemną uliczką i myślę, żeby mi tylko nic się nie stało. Dziwnie też być kobietą w przemyśle rozrywkowym. Zagrałam ponad 400 koncertów. Gdy przyjeżdżam na miejsce występu, zawsze wita mnie męska ekipa techniczna (może z kilkoma wyjątkami), kierowcami busów są mężczyźni, 99 proc. realizatorów dźwięku to także mężczyźni. Producenci i instrumentaliści w Polsce to też w 80 proc. mężczyźni. Doświadczam tego, że to męski świat, a ja jestem tu gościem. Tak się do tego przyzwyczaiłam, że przestałam to dostrzegać, a byłoby super przyjechać na koncert i nie czuć się jedyną kobietą, która w danym miejscu pracuje. Ostatnio pomagałam koledze, muzykowi, podłączyć i zainstalować kartę dźwiękową - i nagle szok, pierwszy raz w życiu objaśniałam coś technicznego mężczyźnie! Przeżywałam to, jakby nie wiadomo co się stało (śmiech). Jest w naszym wychowaniu tyle haseł, które potem towarzyszą nam całe życie. Jeżeli chłopców wychowuje się do tego, żeby byli odważni i spróbowali zjechać ze stromej górki rowerem, a dziewczynkom się mówi "uważaj, żebyś sobie nic nie zrobiła", to potem to się przekłada na całe życie. Ale wreszcie nabrałam odwagi i zajęłam się produkcją muzyczną. O tym, jak trudno mają dwie dziewczyny, które się kochają, śpiewasz w piosence "Pocałunek". Jak była i jest odbierana? Na pewno przykre jest to, że radia jej nie grają, przynajmniej z tego co mi wiadomo. Agnieszka Szydłowska puściła ją u siebie w audycji, grało ją Radio Afera, w którym prowadziłam swoją autorską audycję. I tyle. Najbardziej poruszyła mnie jednak reakcja słuchaczy. Dostałam mnóstwo wiadomości. Trójka już raczej jej nie puści. (śmiech) Teraz to na pewno nie. Ten utwór odbił się szerokim echem wśród ludzi niehetero, które bardzo mi dziękowały, bo nigdy nie słyszały piosenki tak bardzo o sobie. Obserwując wszystkie apele artystów, które pojawiają się teraz w mediach społecznościowych, wyrazy solidarności z ludźmi LGBT, spodziewałbym się masowych reakcji na taki numer. Trudno się słucha o takich rzeczach, ludzie wolą, żeby było miło i przyjemnie. Najbardziej stresujące momenty są, gdy gram ten numer na wakacyjnych, niebiletowanych koncertach. Przychodzą przypadkowi ludzie. Patrzę i myślę: czy ktoś wyjdzie? Nie wychodzą, nikt we mnie nie rzuca butami. To tak, jakbym musiała robić coming out za każdym razem przed grupą nieznajomych ludzi. A zarazem, gdy już to zaśpiewam, czuję się silniejsza. Co będzie robiła Iwona Skwarek? Mam nowy zespół, Shyness!, czyli nieśmiałość!. To girlsband, składający się z czterech osób. Trzy śpiewają. To będzie szok (śmiech), bo tak mało mamy kobiecych zespołów w Polsce. Wyprodukowałam tę płytę i jestem z tego bardzo dumna. Będzie w przyszłym roku, bo przez pandemię wszystko się przesunęło. Poza tym, spodziewam się wkrótce jakiegoś lockdownu. Choć nasz premier mówi, że jest wszystko spoko (śmiech). A Iwona Skwarek – kobieta i lesbijka? Będę rozwijała swoje umiejętności producenckie, żeby było nas, dziewczyn, coraz więcej w tej branży muzycznej. I będę się starała odważniej być sobą. Girl power! Kopię na szczęście, a ty nie dziękuj. Zawsze dziękuję! *** *Iwona Skwarek jest kompozytorką, założycielką i wokalistką zespołu Rebeka, wykonującego electro pop. W 2010 r. grupa poszerzyła się o Bartosza Szczęsnego. Występowali na najważniejszych festiwalach w kraju, Orange Warsaw Festival czy Open'er Festival. Ich ostatni album "Post Dreams" ukazał się w lutym 2019 r. W październiku Iwona Skwarek na łamach "Wysokich Obcasów" wyznała, że jest lesbijką. Wcześniej nagrała utwór "Pocałunek", w którym śpiewa o miłości dwóch dziewczyn. Data utworzenia: 13 sierpnia 2020 22:04 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj. Dramat Oli w „Na Wspólnej”. Studentka ucieka z domu, bo Danuta i Marek nie akceptują jej związku z Klaudią [ZWIASTUN] Na Wspólnej odcinek 2269, Ola (Marta Wierzbicka), Marek (Grzegorz Gzyl), Danuta (Lucyna Malec)Nowa miłość Oli (Marta Wierzbicka) z pewnością była zaskoczeniem dla fanów serialu. Studentka zakochała się w koleżance z grupy. Klaudia (Julia Trembecka) uwiodła Olę i teraz panie tworzą szczęśliwy związek. Do czasu…Zobacz: Awantura w „Na Wspólnej”. Ola ucieka z domu. Zimińscy nie akceptują lesbijskiego związku córki [ZWIASTUN]Wszystko zacznie się sypać, gdy w 2269 odcinku „Na Wspólnej” Ola powie ojcu o swoim nowym związku. Marek (Grzegorz Gzyl) będzie załamany i szybko opowie o wszystkim żonie. Danka (Lucyna Malec) będzie próbowała usprawiedliwiać ludzie bywają niestali w uczuciach. Może Ola uzna za jakiś czas, że związek z Klaudią to nie to?Marek:A co, jeśli tak się nie stanie? Może nigdy nie zatańczymy na weselu córki i nie doczekamy się wnuków!? Zimińscy zgodnie ustalą, że związek Oli z koleżanką to chwilowy kaprys i zaraz jej minie. Dziewczyna będzie jednak pewna swoich uczuć i zdenerwuje się na rodziców, gdy zobaczy, że nie traktują jej życia uczuciowego 2269 odcinku „Na Wspólnej” Ola wyprowadzi się z domu i zamieszka z Klaudią. Marek zrozumie swój błąd i postanowi przeprosić córkę. Zaprosi Olę i Klaudię na rodzinny obiad, ale i tu nie obejdzie się bez wścibskich komentarzy.”Na Wspólnej” odcinek 2269– emisja w poniedziałek o godzinie w TVNNa Wspólnej odcinek 2269, Danuta (Lucyna Malec) i Marek (Grzegorz Gzyl) nie zaakceptują lesbijskiego związku Oli (Marta Wierzbicka), fot. x-newsNajczęściej czytane dziśMoże Cię zainteresować Data utworzenia: 12 września 2011, 8:51. Niektórym gwiazdom nie przeszłoby to przez usta, ale Patricia Kazadi (23 l.) potrafi pochwalić koleżanki po fachu Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Foto: Teodor Klepczynski / Fakt_redakcja_zrodlo Piosenkarka jest zafascynowana efektami pracy Nataszy Urbańskiej (34 l.).– Teledysk Nataszy jest kolorowy, wakacyjny, a ona prezentuje się w nim cudnie, na premierze miałam ciary. Zażartowałam, że na jej widok byłabym skłonna zmienić orientację – śmieje się Kazadi. /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Teodor Klepczynski / Fakt_redakcja_zrodlo /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Teodor Klepczynski / Fakt_redakcja_zrodlo Urbańska i Kazadi w studiu /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Fakt_redakcja_zrodlo Panie biorą udział w projekcie "Poland... Why Not?" /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Fakt_redakcja_zrodlo Wokalistki z Brianem Allanem /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Fakt_redakcja_zrodlo Natasza podoba się nawet kobietom /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Fakt_redakcja_zrodlo Patricia zauroczyła się Urbańską /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Michał Pieściuk / Fakt_redakcja_zrodlo Zakochana w koleżance? /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Rafał Meszka / Fakt_redakcja_zrodlo Natasza to żona Janusza Józefowicza /9 Kazadi zakochała się w Urbańskiej? Rafał Meszka / Fakt_redakcja_zrodlo Nie wszystkim się podoba jej głos Nazywam się Aneta Dekowska, jestem mamą Wiktorii. Coming out mojej córki miał miejsce 6 lat temu. Wiktoria powiedziała mi, że zakochała się ze wzajemnością w Oli, swojej koleżance z liceum. Przyjęłam to ze spokojem, zapewniłam ją o swojej miłości. Ale bardzo się bałam o to jak będzie wyglądało życie mojej córki. Czy będzie szykanowana, stygmatyzowana, wytykana palcami? Nie mieściło mi się w głowie, że ktokolwiek mógłby powiedzieć coś złego, lub co gorsza wulgarnego, na temat mojego dziecka. Na temat mojej córki, która zawsze w moich oczach była najładniejsza, najmądrzejsza, która ma tyle talentów. Nadal tak uważam. To nie zmieniło się po tym, gdy dowiedziałam się o jej homoseksualności. Miłość mojej córki jest głęboka, oparta na wielkiej przyjaźni, na wspólnych zainteresowaniach. Związek Wiktorii i Oli może być wzorem dla innych związków. Uważam, że możemy się od nich wiele nauczyć. W pierwszych dniach po coming out zamartwiałam się, co będzie gdy moja córka np. straci przytomność, jak jej drobna partnerka ją podniesie. Ale zaraz pomyślałam o moim małżeństwie, gdyby mój mąż stracił przytomność, ja również bym go nie podniosła. A jednak radzimy sobie i inni też sobie jakoś radzą. Różnimy się, zwykle jedna osoba w związku jest tą słabszą fizycznie. Czyli to nie jest powód do zmartwień. Pomyślałam też, że stracę możliwość posiadania wnuków. To myślenie też szybko zarzuciłam. Po pierwsze dlatego, że nigdy my rodzice nie mamy wpływu na to, czy nasze dzieci zostaną rodzicami. Po drugie dlatego, że już nie widzę żadnych przeszkód aby moja córka, gdy tylko zechce, została matką. Moim największym zmartwieniem obecnie jest homofobiczna postawa części społeczeństwa i nieuregulowane sprawy osób LGBT w polskim prawie. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i chociaż w minimalnym stopniu zmienić sytuację społeczną i prawną. W tym celu zaangażowałam się społecznie i wraz z moimi przyjaciółmi założyłam AKCEPTACJĘ. Kontakt: anetadekowska@

córka zakochała się w koleżance